Chorał gregoriański

Chorał gregoriański, jako najstarszy i najczcigodniejszy śpiew Kościoła, został jeszcze raz uznany przez soborowe nauczanie oraz określony wprost, jako własny śpiew liturgii rzymskiej. Dlatego też w liturgicznych czynnościach ma on swoje uprzywilejowane miejsce pośród innych równorzędnych śpiewów – polifonii czy pieśni kościelnych.

1. HISTORIA CHORAŁU
W średniowieczu śpiew, który związany był z pierwotnym chrześcijaństwem to oczywiście chorał gregoriański. Pierwszy i jedynie autentyczny śpiew Kościoła Rzymskiego jest śpiewem monodycznym (jednogłosowym) do łacińskiego tekstu. Oparty był na diatonicznych skalach,
o swobodnym rytmie. Został skodyfikowany za pontyfikatu papieża Grzegorza Wielkiego (590-604) i właśnie od jego imienia przyjęto nazwę chorał gregoriański. Trzeba powiedzieć, że dzisiaj istnieją dwie hipotezy na temat jego pochodzenia. Część uczonych podtrzymuje tezę o wkładzie papieża Grzegorza w powstanie i reformę śpiewu, który od jego imienia przyjął nazwę gregoriański. Młodsza grupa uczonych zarzuca tę hipotezę; są przekonani, że chorał gregoriański powstał o wiele później i to nie na terenie Rzymu, ale najprawdopodobniej we Francji. To zdaje się potwierdzać także L. Agustoni, który twierdzi, że istnieją solidne podstawy, aby twierdzić, iż nastąpiło to między Sekwaną a Renem w VIII wieku (dawny – starorzymski chorał przekształcił się w chorał gregoriański). Według zwolenników tej koncepcji wiązanie chorału gregoriańskiego z Grzegorzem Wielkim, jako jego twórcą, nie posiada dostatecznego uzasadnienia historycznego. Grzegorz niewątpliwie był muzycznie wykształcony, niemniej trudno udowodnić, że sam tworzył melodie chorałowe.

Przypisywanie autorstwa jemu właśnie wiąże się z podaniem o życiu Grzegorza, które utrwalił Jan Diakon (ok. 872) w Vita s. Gregorii. Faktem jest jednak, że Grzegorz Wielki jest tym, który uporządkował liturgię i śpiew kościelny oraz, że troszczył się o schole liturgiczne.

Warto przytoczyć w tym miejscu fakty: papież Stefan II (752-757) zjawia się w 754 roku na dworze Peppina – króla Franków, szukając pomocy przeciw Longobardom. Wtedy to rodzi się słynne hasło – jeden Kościół, jedno państwo, jedna liturgia i jedna kultura. Program ten podejmuje Karol Wielki – syn Peppina, który w latach 785-790 prosi papieża Hadriana
o Sakramentarz gregoriański – to mogło mieć wpływ na określenie chorału nazwą: gregoriański. Papież przywozi chorał starorzymski.
Wzmiankę o muzycznej działalności papieża Grzegorza znajdziemy w końcu VIII wieku we Francji. Za jego czasów stosowano modus archaiczny, a co najwyżej rozpoczął się proces jego ewolucji przez podwyższanie tenoru i obniżanie finalis. W tym też czasie powstają największe szkoły chorału gregoriańskiego w Metz oraz Sankt Gallen. Jak trafnie zauważa Johannes Duft, najważniejszym religijnym i monastycznym zadaniem opactwa Stankt Gallen, (…) było opus Dei w formie przewidzianej przez regułę. (…) Powstawały rękopisy, a czasami zdarzały się nawet twórcze dokonania w dziedzinie kościelnego śpiewu .
W najbardziej szczytnym okresie chorału gregoriańskiego powstaje na miejsce zapisu cheironomicznego zapis diastematyczny, w którym podawano interwały przez odpowiednio obmyślony porządek neum i kluczy. Utrwalono też melodie na pergaminie. Dziełem, które omawia problematykę chorału gregoriańskiego jest traktat – pochodzący z około 1020 roku – Micrologus de disciplina artis musicae Guido z Arezzo (+ ok. 1050 roku). Opracował on tam liniowy system notacyjny w miejsce dotychczas stosowanego systemu cheironomicznego, wprowadził klucze do i fa, przekazał system solmizacyjny, nadając dźwiękom heksachordu nazwy ut re mi fa sol la, wzięte z pierwszych sylab kolejnych wersetów strofy hymnu nieszpornego na uroczystość św. Jana Chrzciciela. W tym samym czasie do repertuaru chorałowego wprowadzono nowe formy: tropy i sekwencje. Pierwotnie tropowano Kyrie później zwyczaj ten przeniesiono na śpiewy liturgiczne. Sekwencje, dzięki swej prostej zwrotkowej budowie o melodyce głównie sylabicznej, bardzo szybko rozwinęły się w Europie. Była to poniekąd reakcja szerokich kręgów wiernych na coraz bardziej rozwijającą się melizmatykę chorału gregoriańskiego, który stawał się śpiewem elitarnym.
Zdobycze teoretyczne, które przyczyniły się do dokładniejszego zapisu melodii i bardziej wiernego ich przekazu, niestety, jednak nie zdołały osłabić przyczyn, dla których zbliżał się częściowy upadek chorału gregoriańskiego (polegający na zaniku tradycji rytmicznej oraz melodycznej). Kopiści, bywali niedbali i w zapisie diastematycznym (diastema – odstęp, interwał; tzw. odległość) nie uwzględnili oznaczeń rytmiczno-agogicznych, które to informacje zawierał zapis cheironomiczny (cheir – ręka, nomos – prawo; dyrygent kreśli ręką w powietrzu przebieg melodii). Te właśnie zaniedbania w zapisie wpłynęły między innymi na zaznaczający się coraz bardziej upadek świetności chorału gregoriańskiego. Do zaniedbania chorału gregoriańskiego przyczyniła się wydatnie powstająca muzyka polifoniczna, uznana przez Kościół za muzykę liturgiczną. Nie zapobiegła temu nawet reforma Bernarda z Clairvaux w XII wieku. Sobór Trydencki (1545-1563) zarządził reformę ksiąg liturgicznych – wydane one zostały po zakończeniu Soboru. Ostatecznie dokonał też poprawek w melodiach gregoriańskich. Również owo ujednolicenie chorałowe miało wyraźny wpływ na odejście w śpiewie kościelnym od chorału gregoriańskiego. W trydenckich księgach dokonano poprawek w melodiach, ale to nie ożywiło śpiewu chorału gregoriańskiego.

Papież Grzegorz XIII (+ 1585) zarządził prace rewizyjne antyfonarzy i graduałów, by melodie oczyścić z tego, co nie ma nic wspólnego z istotą chorału gregoriańskiego. Ostatecznie wydano tzw. Editio medicea (1614-1615), lecz niestety jako zniekształconą formę chorałową.
Ta potrydencka pseudo-reforma – jak nazywa się ją także i dzisiaj – była czynem niewybaczalnym. Był to, jak słusznie określa Gerard Mizgalski, okres gonitwy za nowoczesnością muzyczną. Najsmutniejszym powodem tej katastrofy było to, że śpiew gregoriański wykonywano niedbale, niestylowo, po świecku i okaleczono jego melodie nieuzasadnionymi dodatkam. Na całe nieszczęście dla śpiewu chorału gregoriańskiego w takiej postaci przetrwał on aż do połowy XIX wieku, kiedy to ponownie podjęto trud odnowy chorału.

W XIX wieku w związku z rozpoczętym ruchem liturgicznym oraz chęcią odnowy liturgii, zapoczątkowano także odnowę śpiewu liturgicznego. Pojawiły się wówczas dwie tendencje mające na celu przywrócenie świetności chorału. Jedną reprezentowała szkoła ratyzbońska, dążąca do przywrócenia praktyki wykonywania chorału w oparciu o wydanie medycejskie, powołująca się na autorytet G. P. da Palestriny. Nie jest to jednak takie pewne, że Palestrina brał udział w opracowaniach medycejskich. Może to wynikać tylko z powoływania się na jego autorytet . Druga tendencja ujawniła się wówczas, gdy w 1851 roku L. Lambillotte wydał faksymile kodeksu 359 z St. Gallen. Teza wówczas formułowana – zwłaszcza przez mnichów
z Solesmes – mówiła, że autentyczny śpiew gregoriański musi być zgodny z najstarszymi rękopisami.

2. CHORAŁ W POLSCE

W Polsce chorał gregoriański pojawił się równocześnie z powstaniem miejsc jego wykonywania. Mowa tutaj oczywiście o katedrach w Poznaniu (968), w Gnieźnie, Wrocławiu, Krakowie
i Kołobrzegu (1000), jak też o ośrodkach monastycznych, jak opactwo benedyktynów w Tyńcu. Zachowane są z tego czasu do dzisiaj najstarsze zabytki chorału gregoriańskiego, takie jak Exultet w Sakramentarzu tynieckim z ok. 1060 roku, Pontyfikał krakowski sprzed 1110 roku, Exultet w Ewangeliarzu płockim z ok. 1130 roku. W XII wieku pojawił się w Polsce chorał cysterski (Jędrzejów, Ląd, Łekno). Z XIII wieku pochodzą zabytki chorału franciszkańsko-rzymskiego (Graduał krakowski klarysek, rękopisy starosądeckie, Graduał płocki). Na przełomie XIII i XIV wieku wyodrębnił się chorał diecezjalny (kalendarz rzymski z uwzględnieniem świąt lokalnych). Najstarsze wśród zachowanych to: Graduał wiślicki z ok. 1300 roku oraz Antyfonarz kielecki z 1372 roku. Ponadto rozwijała się twórczość rodzima – Officia rymowane
o św. Wojciechu i św. Stanisławie Wincentego z Kielc (1253 rok), a także Officia o św. Jadwidze oraz św. Jacku. Ważną rolę w rozwoju chorału gregoriańskiego w Polsce odegrała Akademia Krakowska, w której już w XV wieku powstała katedra muzyki (Wacław z Szamotuł, Stanisław Obolec, Stanisław z Olkusza, Jakub Marcin, Jan z Szydłowa). W XVI wieku działali tu teoretycy Sebastian z Felsztyna i M. Kromer. Chorał gregoriański stanowił także przedmiot obrad synodów kościelnych. Na zlecenie Synodów Piotrkowskich wydano Rytuał piotrkowski (zawierał Editio medicea). W XVIII oraz XIX wieku, tak jak w całej Europie, tak również i w Polsce doszło do zaniedbania praktyki wykonawczej chorału gregoriańskiego. Odrodzenie chorału gregoriańskiego dokonało się za przyczyną szkoły ratyzbońskiej (ruch cecyliański; w Polsce rozpoczęło się od ks. Józefa Surzyńskiego oraz ks. Henryka Nowackiego). Celem Cecyliańskiego Stowarzyszenia była naprawa i reforma katolickiej muzyki kościelnej w duchu zarządzeń Stolicy Apostolskiej, polegająca między innymi na przeciwstawieniu się ingerencji elementów świeckich do muzyki kościelnej, jak również na wyeliminowaniu z kościoła muzyki o charakterze operowym i popisowym . Środkami do skutecznego przeprowadzenia owej reformy miało być pielęgnowanie chorału gregoriańskiego, popieranie muzyki polifonicznej, tak dawnej jak i nowej, pielęgnowanie śpiewu chórów kościelnych, troska o poprawną grę organową oraz troska o stan organistowski . Przedstawiciele tego ruchu byli zwolennikami chorału gregoriańskiego i klasycznej polifonii, tej zwłaszcza w stylu palestrinowskim. Szkoła ratyzbońska dążyła do przywrócenia praktyki wykonania chorału gregoriańskiego w oparciu
o wydanie medycejskie. W 1851 roku wydano faksymile kodeksu 359 z Sankt Gallen
i postawiono tezę, że w śpiewie chorału powinno się powrócić do oryginału, że powinien on być on zgodny z najstarszymi rękopisami. Stało się to myślą przewodnią dla rozwijającego się cecylianizmu.

3. ROLA OPACTWA BENEDYKTYNÓW Z SOLESMES W ODNOWIENIA CHORAŁU

Dom Prosper Guéranger, jako opat bendyktyński w Solesmes, kładł ogromy nacisk na kultywowanie chorału gregoriańskiego w opactwie. To właśnie tu, w Solesmes, powstała prawdziwa szkoła chorału gregoriańskiego, na której wychowywały i nadal to czynią całe pokolenia tych, którzy w chorale widzą autentyczny śpiew Kościoła rzymskiego. Od 1889 roku rozpoczęto w Solesmes wydawanie tzw. Paleographie musicale . Zestawienie wielu rękopisów chorału gregoriańskiego odsłaniało coraz większe bogactwo tego śpiewu. I tak na przykład cztery z najstarszych rękopisów Sankt Gallen doczekały się zasłużonego i powszechnego wydania w postaci faksymile w wyżej wspomnianym zbiorze. Badaniami nad autentycznością oraz sposobami interpretacji chorału zajmowali się kolejno benedyktyni: Dom Joseph Pothier (1835-1923), Dom Andre Mocquereau (1849-1930) 41 i w końcu Dom Eugene Cardine. Pierwsze wyniki badań podsumował – choć nie ustrzegł się ukrytego błędu menzuralizmu 42 – Dom Andre Mocquereau. We wnioskach tych posłużył się także wcześniejszymi osiągnięciami Dom Josepha Pothiera 44. Kiedy papież Pius X, po opublikowanym Motu Proprio Tra le sollecitudini z 22 XI 1903 roku, zarządził nowe prace w 1904 roku nad chorałem gregoriańskim zarzucono tzw. edycję medycejską i wówczas właśnie powstały nowe wydania ksiąg chorałowych. Wydanie tzw. Editio Vaticana było wielkim zwrotem w pracach chorałowych. Wydano więc w 1908 roku Graduale Vaticanum, poprzedzone wydaniem Kyriale oraz Cantus missalis. W 1909 roku opublikowano Pro defunctis, w roku 1911 Cantorinus, i w końcu w roku 1912 Antiphonale. Wprowadzone wówczas tzw. ictusy rytmiczne (małe pionowe kreski pod nutami), które wyznaczały dwójkowe i trójkowe grupy neum, do dzisiaj stanowią problem
w interpretacji chorałowego rytmu. Powstał przez ten zabieg jakby ukryty system menzuralny. Niestety, teoria ta nie zwracała uwagi na tekst oraz jego związek z melodią.

W latach 60-tych obecnego wieku, pracami nad chorałem gregoriańskim zajął się Dom Eugene Cardine (1905-1988), który stworzył tzw. szkołę semiologiczną. Jako profesor Papieskiego Instytutu Muzyki Kościelnej w Rzymie wydał Semiologię Gregoriańską, która stała się niejako kamieniem milowym w rozumieniu chorału gregoriańskiego i kierunku jego interpretacji. Porównanie najstarszych rękopisów: z Laon z Bibliotheque municipale (z przed 930 roku),
z Sankt Gallen (z końca IX wieku oraz z ok. 996 roku i końca XI wieku ), z Einsiedeln (z XI wieku) i w końcu z Bambergu (z X wieku) doprowadziło do wydania w 1979 roku Graduale Triplex. Sam Dom Cardine we wstępie do semiologii tłumaczy konieczność podjęcia na nowo prac nad chorałem i powrotu do rękopisów: brakuje czegoś notacji, która ogranicza się do wyrażenia najbardziej materialnego elementu muzyki, to znaczy stosunku melodycznego pomiędzy nutami. Właśnie na to zwraca uwagę Dom Cardine i stwierdza, że z powodu zewnętrznego wyrównania chorał gregoriański zdał się być i rzeczywiście stał się cantus planus, to znaczy śpiewem równym, pozbawionym wszelkiej wartości ekspresyjnej. Odrzucono więc
w semiologii gregoriańskiej teorię ictusów. Dom Cardine dowodził, że chorału nie da się mierzyć rytmem oraz wielkością nut. Zestawił te same melodie zaczerpnięte z różnych benedyktyńskich klasztorów i na podstawie badań udowodnił bezsensowność ekwalizmu. Zwrócił uwagę na to, co zapisał skryba w słynnym Cantatorium ms. 359 z Sankt Gallen, wykonanym przy końcu IX wieku, a mianowicie postawił przy neumach litery a (augete), c (celeriter), t (tenete),
x (expectare). Zwrócił też uwagę na neumy z epizemami (wydłużeniami). Chorał stał się żywym śpiewem, w którym ogromną rolę odgrywa słowo, a ono jest zresztą nośnikiem rytmu. Badający chorał – jak podaje ks. Jerzy Pikulik – położyli nacisk na werbalny charakter rytmu chorałowego i stwierdzili oni, że jest on za delikatny, aby mierzyć go półnutami, ćwiartkami i ósemkami.

Mimo wprowadzenia języków ojczystych do liturgii, w Solesmes, z polecenia papieża Pawła VI, została zachowana liturgia w języku łacińskim i nadal pielęgnowany jest chorał gregoriański, nie tylko w teoretyzowaniu, paleografii, ale nade wszystko jako codzienna modlitwa benedyktynów. Bo właśnie w tym tkwi autentyzm i siła chorału, że jest on modlitwą Kościoła. Za symbol umiłowania liturgii oraz śpiewu chorałowego przez Dom Guérangera można przyjąć i to, że sam umierając odmawiał ulubiony psalm 102 Benedic anima mea Dominum a mnichom kazał śpiewać Te Deum laudamus . Na pomniku grobowym opat Prosper Gueranger ubrany jest w strój kapłański, a na albie wytłoczone zostały ornamentacje składające się z neum chorału gregoriańskiego. O nim też miał powiedzieć papież Pius IX straciłem oddanego przyjaciela, a Kościół stracił wielkiego sługę. To właśnie Prosper Guéranger stoi u początku ruchu liturgicznego, a także i cecylianizmu, przez swoje umiłowanie chorału gregoriańskiego i muzyki kościelnej. On dał niejako fundament do stworzenia, przyszłej, tak przecież bogatej, nauki chorałowej.

4. POSOBOROWE MIEJSCE CHORAŁU GREGORIAŃSKIEGO

Chorał gregoriański, jako najstarszy i najczcigodniejszy śpiew Kościoła, został jeszcze raz uznany przez soborowe nauczanie, jak i określony wprost, jako własny śpiew liturgii rzymskiej. Dlatego też w liturgicznych czynnościach ma on swoje uprzywilejowane miejsce pośród innych równorzędnych śpiewów – polifonii czy pieśni kościelnych. Niestety, historia wprowadzenia reformy soborowej, a zwłaszcza chorału gregoriańskiego, nie jest zbyt chlubną kartą. Jak zauważa ks. Pawlak: podjęto ową odnowę jednostronnie. W pierwszym rzędzie całkowicie wyeliminowano język łaciński i śpiew gregoriański oraz wszelki śpiew w języku łacińskim (np. wielu duszpasterzy to właśnie uważało za istotę odnowy). Chorał gregoriański, jako najstarszy
i najczcigodniejszy śpiew Kościoła, został jeszcze raz uznany za własny śpiew liturgii rzymskiej. Dlatego też ma on pierwsze miejsce w liturgii w porównaniu z innymi śpiewami, czy to polifonicznymi, czy też śpiewem ludowym. Chorał gregoriański niesie w swojej istocie jakiś niepodważalny element sakralności. Jest modlitwą, co stanowi jego istotę . Słusznie stwierdza Pociej: w tym obszarze muzyki (chorału), jeśli chodzi o kulturę zachodu, sacrum urzeczywistnia się z bezwzględną oczywistością. W rozważaniach na temat estetyki chorału gregoriańskiego Dominicus Johner zwraca naszą uwagę, na to, że piękno chorałowe tylko w części i tylko w pewnej mierze jest z tego świata. Słychać bowiem w chorale jakby echo tych pieśni, które święci stale zanoszą przed tron Boga. Chorał gregoriański jest więc szczególnym śpiewem Kościoła. Synod Kościoła tarnowskiego zwraca uwagę, na to, że śpiew gregoriański zajmuje w liturgii rzymskiej pierwsze miejsce wśród wszystkich rodzajów śpiewów . Tak samo stwierdzają wszystkie posoborowe synody, które miały miejsce w Polsce. Zakończony w czerwcu 1999 roku synod Kościoła sandomierskiego przypomina, że chorał gregoriański zajmuje wśród innych śpiewów pierwsze miejsce. Dobrze byłoby nauczyć wiernych łatwiejszych śpiewów gregoriańskich. Tam, zaś, gdzie pozwalają na to warunki, należy celebrować Mszę świętą ze śpiewem kapłana i ludu w języku łacińskim.

W Konstytucji o liturgii mówi się o potrzebie wydawniczej śpiewników dla tego rodzaju śpiewu. Należy też dokończyć reformę rozpoczętą przez papieża Piusa X i kontynuować wydawanie autentycznych śpiewów gregoriańskich. Trzeba także pomyśleć o innych, nowych wydawnictwach, zwłaszcza prostszych śpiewów, które odpowiadałyby potrzebom wiernych. Konstytucja stwierdza, iż zaleca się przygotować wydanie, zawierające łatwiejsze melodie do użytku mniejszych Kościołów .

Instrukcja o muzyce kościelnej zaleca przede wszystkim troskę o studium i praktykę śpiewu gregoriańskiego, albowiem przez swoje szczególne właściwości stanowi on nader ważną podstawę dla uprawiania muzyki sakralnej. Wprowadzenie do Mszału, zwraca uwagę na znajomość chorału gregoriańskiego ze względów praktycznych i stwierdza: ponieważ coraz częściej zbierają się wierni różnych narodowości, trzeba się starać, aby umieli oni śpiewać razem w języku łacińskim przynajmniej niektóre części mszy. Tu należy upatrywać sens sprawowania Mszy świętej w większych kościołach w języku łacińskim, co zauważa ks. Pawlak: msze celebrowane w języku łacińskim spełniają swoje zadania wówczas, gdy język ten będzie używany w śpiewach, a nie tylko w recytacji.

Szczególne swoje miejsce chorał gregoriański powinien znaleźć w liturgii sprawowanej
w seminariach duchownych i domach zakonnych podczas rekolekcji, czy zjazdów kapłańskich, w kościołach katedralnych, a także w większych kościołach miejskich. Instrukcja Episkopatu przypomina, że trzeba się zatroszczyć w szczególny sposób o to, by chorał gregoriański znalazł więcej miejsca niż dotąd, zwłaszcza podczas liturgii odprawianej w języku łacińskim. Synod kielecki stwierdza, że to właśnie duchowieństwo ma budzić wśród wiernych rozmiłowanie śpiewu gregoriańskiego. Do tego jednak sami duchowni mają być przygotowani przez dobrą szkołę chorału gregoriańskiego w seminarium duchownym. Także chóry kościelne powinny do swojego repertuaru wybierać jak najwięcej śpiewów chorałowych. Chorał bowiem jest najlepszą szkołą muzyki kościelnej. Ci, którzy uczestniczą we wspólnym odmawianiu brewiarza – stwierdza instrukcja Episkopatu Polski – powinni go śpiewać. To zalecenie dotyczy najpierw seminariów duchownych i domów zakonnych. Ważniejsze godziny, zwłaszcza Jutrznia (Laudes matutinae) i Nieszpory powinny być śpiewane w niedzielę i święta. O ile w domach zakonnych, czy seminariach duchownych nie śpiewa się Liturgii Godzin w języku łacińskim, to jednak korzysta się do ich wykonywania z gregoriańskich tonów psalmowych zawartych w Liber usualis. W tym względzie wydaje się słuszną sugestia, by te śpiewy zostały ujednolicone, by autentycznie nawiązywały do melodii chorałowych, a nie były tylko bardzo słabymi nieraz próbami naśladownictwa chorałowego.

Instrukcja Episkopatu Polski z 1979 roku zaznacza, że w muzyce liturgicznej, śpiewem jednogłosowym jest chorał gregoriański. Chodzi w istocie o to, by znane dawniej śpiewy gregoriańskie zostały częściej wykorzystane w liturgii. Biskupi polecili, aby wierni umieli śpiewać po łacinie niektóre części Mszy świętej ze względu na celebrację w tym języku
w grupach międzynarodowych. Wiadomo przecież, jak wiele jest takich okazji, chociażby pielgrzymki piesze na Jasną Górę, w których uczestniczą ostatnio dosyć liczne grupy obcokrajowców, albo jak Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny, czy też procesje ku czci świętych polskich, (np. św. Stanisława w Krakowie), czy uroczystości św. Wojciecha
w Gnieźnie, a nawet uroczystości, na które wybierać się będą wierni z Polski do Rzymu. Zestaw takich śpiewów zawiera wydany w Rzymie, z okazji Roku Świętego, śpiewnik Jubilate Deo. Synod Prowincjalny, zamknięty w 1983 roku w Krakowie, stwierdza, że należy dołożyć starań, aby wierni całej Metropolii znali jednolite melodie stałych części (…) oraz łatwiejsze melodie gregoriańskie. Ma to szczególne znaczenie w miejscach pielgrzymkowych, turystycznych
i uzdrowiskowych. Na konieczność pielęgnowania śpiewu chorału gregoriańskiego zwraca uwagę także Synod diecezji częstochowskiej – w parafiach, wśród różnych form śpiewu liturgicznego i muzyki kościelnej nie powinno się zaniedbywać śpiewu łacińskich pieśni wielogłosowych i śpiewu gregoriańskiego.

Z wielkim niepokojem II Synod Plenarny w swoich tekstach roboczych stwierdza, że zanika znajomość (w Kościele Polskim) ze strony wiernych nawet najprostszych melodii gregoriańskich. W zaleceniach pastoralnych Synod ten wskazuje na konkretne śpiewy, takie jak: Missa De Angelis (VIII), Credo III, Pater noster oraz dialogi, które należy nauczyć wiernych. Dla upowszechnienia takich śpiewów mogłoby służyć, już przecież dawno oczekiwane, ogólnopolskie wydanie śpiewów łacińskich. Konstytucja o Liturgii mówi przecież o potrzebie tego rodzaju publikacji; wspomina także o śpiewach, które odpowiadałyby potrzebom wiernych. Dlatego może słusznym byłoby zainteresować się wydaniem takich prostych śpiewów dla potrzeb Kościoła w Polsce. Jakąś próbą w tym względzie jest śpiewnik Gaude Mater wydany przez ks. Wiesława Kądzielę w Warszawie. Jest to jednak śpiewnik do wewnętrznych potrzeb prowadzonej przez niego scholi gregoriańskiej. W 1999 roku w Tarnowie ukazał się także śpiewnik Cantate, jako śpiewnik seminaryjny, który w swojej II części zawiera właśnie śpiewy łałaśnie śpiewy łał Ratzinger stwierdza, że w pieśni pochwalnej zostaje stworzona możliwość objawienia się Jezusa, kiedy bowiem przez śpiew np. wyrażona zostaje skrucha, powstaje w nas droga serca, u której kresu dochodzi się do Jezusa. W tym właśnie wyraża się niezaprzeczalna wartość muzyki liturgicznej, którą najpełniej widać na przykładzie chorału gregoriańskiego. Prefekt Kongregacji Nauki Wiary mówi, że muzyka odsłania zasypaną drogę do serca, do centrum naszego istnienia tam, gdzie styka się ono z istnieniem Stwórcy i Zbawiciela. Gdziekolwiek to się udaje, muzyka staje się drogą prowadzącą do Jezusa; drogą, na której Bóg ukazuje swoje zbawienie . Chorał gregoriański, bez wątpienia i dzisiaj potrzebuje więcej zwolenników, aby mógł się przebić przez wielki gąszcz muzyki, która identyfikuje się z Kościołem, niestety, często nie mając z nim tak naprawdę nic wspólnego. Trzeba także dostrzec duże zainteresowanie chorałem, zwłaszcza wśród świeckich. Nowe badania, począwszy od Dom E. Cardina oraz jego następców w Solesmes, rokują dzisiaj nadzieję na jeszcze większe znaczenie chorału w muzyce kościelnej.

5. SZKOŁY CHORAŁU GREGORIAŃSKIEGO

Szkoły takie związane są z instytucjami, takimi jak Katolicki Uniwersytet Lubelski (wraz
z ks. prof. dr. hab. Ireneuszem Pawlakiem), albo Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego
w Warszawie (z ks. prof. Kazimierzem Szymonikiem). Istnieje także schola gregoriańska, która powstała w 2000 roku na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Wciąż żywy jest śpiew chorałowy w klasztorach: benedyktynów w Tyńcu czy paulinów na Skałce w Krakowie (z doc. Marianem Machurą), dominikanów w Krakowie, czy też wielu innych. W Warszawie przy kościele seminaryjnym już od paru lat istnieje schola gregoriańska prowadzona przez ks. prof. Wiesława Kądzielę. Trzeba tu także zauważyć istniejącą schola Bornus Consort pod kierunkiem pana Marcina Bornusa Szczycińskiego, wychowanka szkoły Marcela Peresa z Francji, jednak diametralnie różnej w interpretacji chorałowej od poprzednich zespołów chorałowych. Jest oczywiście wiele innych miejsc gdzie chorał jest śpiewany i ceniony tak w Polsce jak i w całym Kościele.

Chorał gregoriański, jako pierwszy śpiew Kościoła, odznacza się wszystkimi przymiotami, jakie warunkuje Konstytucja o liturgii, a więc świętością i doskonałością formy, a tekst ściśle liturgiczny do jej sprawowania jest bardzo przydatny. Warto przytoczyć tu słowa ks. Pawlaka: za uprawianiem chorału przemawia klimat spokoju, modlitwy, wręcz kontemplacji, jaki ten śpiew wprowadza do liturgii. Aby go bowiem zrozumieć trzeba czasu i spokoju, potrzeba poszukiwania tego, co nie jest zgrzytem czy dysonansem. Bowiem prawdziwe dzieło sztuki podoba się tym więcej, im bardziej na co dzień człowiek z nim obcuje. Schole chorału gregoriańskiego istnieć powinny także w seminariach duchowych, skoro chorał gregoriański ma mieć więcej miejsca niż dotąd w liturgii seminariów duchownych, domów zakonnych.

Nie wolno nam zaniedbać tego pierwszego śpiewu Kościoła. Tym bardziej, że w tym względzie świeccy katolicy, bardziej interesujący się chorałem gregoriańskim, są ogromnym wyrzutem dla duchownych. Bohdan Pociej apeluje w tym względzie: zakładajmy więc szkoły chorałowe (diecezjalne, przykatedralne, przyklasztorne), twórzmy zespoły chorałowe przy kościołach. Wzory wykonawcze są stosunkowo łatwo dziś dostępne – dzięki nagraniom. Wprowadzajmy przy tym chorał do kościoła – co ważne! – w postaci językowej, to znaczy z oryginalnym łacińskim tekstem (dopiero na gruntownej znajomości oryginału mogą bazować różne polskie tłumaczenia). Ważne jest, by wszyscy odpowiedzialni za liturgię w Polsce – tak świeccy jaki
i duchowni, liturgiści, muzycy, dyrygenci chórów, organiści, kantorzy, członkowie chórów czy schól liturgicznych i inni – uświadamiali sobie, że chorał gregoriański – jako najstarszy
i najczcigodniejszy śpiew Kościoła – został uznany przez Vaticanum II jako własny śpiew liturgii rzymskiej i dlatego też w liturgicznych czynnościach – miał i ma nadal – pierwsze miejsce wśród innych śpiewów.
Op. ks. prof. dr hab. Robert Tyrała